02 listopada 2017

Makbet okiem malarza

Chciałam zatytułować ten wpis "Makbet okiem Popowiczanki", ale ile tej Popowiczanki na blogu "Popowiczan" może być. Dlatego pod wpływem "Twego Vincenta" zdecydowałam się na "Makbet okiem malarza". Za chwilę dowiecie się, skąd ten pomysł na tytuł wpisu.

Zdjęcie afisza, który "wisi" w Capitolu, sugeruje, że najnowszy spektakl jest dla widzów o mocnych nerwach. Chyba to przesada, ale wytrwałości widzom potrzeba, bo spektakl twa 3,5 godziny z jedną przerwą.

Pamiętajcie, że spektakl jest dla "dorosłych". Co prawda, dowodów osobistych nikt nie sprawdza, ale z pewnych względów  lepiej dzieci ze sobą nie zabierajcie. Koniecznie kupcie bilety na balkon. Oglądanie sceny z balkonu potęguje wrażenia estetyczne, bo główny pomysł na inscenizację to podnoszona podłoga (nie kurtyna - kurtyny nie ma!!!).

Nie martwicie się, nikt z podniesionej sceny nie spada, co najwyżej stacza się, ale celowo. Aktorzy leżą na scenie przed rozpoczęciem spektaklu i po jego zakończeniu. Mam nadzieję, że nie przegapicie końca. Nie liczcie, że aktorzy wstaną i się Wam ukłonią.

Po premierze, która była 13 października 2017, przeczytałam kilka recenzji, na przykład te

Byłam zdziwiona, że znalazłam w nich wiele podobnych ocen jak moje po spektaklu.

Urzekła mnie muzyka i malarskie ujęcie scen, kostiumy. Chór bardzo dobrze wypadł w scenach jak z pantomimy. Scena była podnoszona (na ukos) pod różnym kątem. Przez to miałam na balkonie wrażenie, że oglądam obrazy, co kojarzyło mi się z "Twoim Vincentem". Aktorzy stale zmieniali swoje położenie na scenie z wyjątkiem Makbeta. Był to obraz za obrazem.

Skupiłam się na ustawieniu aktorów i chóru na scenie, a nie na treści Makbeta. To było bardzo ciekawe przeżycie, potęgowane kolorami oświetlenia  i kostiumami. Bardzo urokliwy malarski spektakl, chociaż "hałasu" i scen "dla dorosłych" jest chyba za dużo.

Jeśli jesteście ciekawi, jakie cuda techniki są zainstalowane w Capitolu, kliknijcie tutaj: Komputery w Capitolu.

Oto kilka filmików z YouTube na temat Makbeta w Capitolu:

5 komentarzy:

  1. Ładny tytuł ostatecznie dopracowałaś Krysiu,
    od razu zapachniało artyzmem, romantyzmem i trochę jesienną melancholią, chociaż z recenzji wynika coś wręcz przeciwnego... Ja jednak pozostanę przy swoim wyobrażeniu wspominanych przez Ciebie niezwykłych obrazów scenicznych. Wyobrażam je sobie tak jak chcę, i nie jestem pewna czy potrzebna mi konfrontacja, i niech tak pozostanie. A recenzja znakomita. Wystarczy ją poczytać, aby rozpaliła ciekawość i chęć porównania tego wykonania z klasyką (?). Na tym polega urok sztuki współczesnej. Dziękuję Krystyna za takie wspaniałe emocje. Jesteś wielka! No i pozdrawiam serdecznie, kolejne wpisy śledzić będę z zapartym tchem, absolutna fanka Twoich postów - Majka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Majko,

      bardzo dziękuję. Po przeczytaniu Twego komentarza chciałabym dodać, że pierwsza część spektaklu zauroczyła mnie barwnymi obrazami scenicznymi i muzyką z akcentami szkockimi. To była jakaś malarsko-muzyczna magia. Druga część spektaklu była dla mnie bardziej teatralna - tekst zaczął dominować w mojej wyobraźni.

      Popowiczanka

      Usuń
    2. ..zaciekawienie rośnie, nie wykluczam już osobistego sprawdzenia, wg Twojej recenzji czuję, że bardzo warto pomimo długa sztuka i ból totalny mojego kolana...
      Miłego tygodnia Krysiu, pozdrawiam przemiłych Popowiczan i ich sympatyków Majka

      Usuń
    3. Majko, zwycięskiego pojedynku z kolanem! Pamiętaj, że w przyszłym roku musimy znowu wybrać się na noc z humanistami.

      Popowiczanka

      Usuń
    4. Nie zapomnę, tym bardziej że wrażenia były przednie, niezapomniane, a przecież w tym rzecz. A kolano czasem łaskawie mi odpuszcza, ale nigdy nie wiesz kiedy się to stanie i na jak długo odpuści i w tym problem. Ale są też ciekawsze problemy i nimi żyjmy. Buziaki majka

      Usuń