Popowiczanka wreszcie wybrała się na film, na który czekała od czerwca. Na ogół w kinach widzowie zaczynają wychodzić zanim zapalą się lampy i skończą wyświetlać końcowe napisy. Tym razem było zupełnie inaczej. Wszyscy siedzieli do końca w milczeniu. Dlaczego?
- Może dlatego, że podobała im się finałowa piosenka. Kliknijcie tutaj: Lianne La Havas, Starry, starry night. Nie jest to utwór nowy. Oto ta sama piosenka oryginalnie nagrana w roku 1972, kliknijcie tutaj: Don Mc Lean, Starry, starry night.
- Może chcieli do końca przeczytać listę instytucji, które przyczyniły się do powstania tego filmu. Duża jest w tym zasługa Wrocławia.
- Może dlatego, że oryginalnych obrazów van Gogha było w filmie za mało. Kliknijcie tutaj, żeby ich więcej obejrzeć: van Gogh - the story (YouTube) oraz tutaj: Muzeum van Gogha w Amsterdamie i tutaj: Kolekcja.
- Może zastanawiali się, czy kiedyś powstanie inny film zrobiony tą samą techniką. Jak udało się znaleźć stu artystów, którzy przez tyle lat malowali klatkę za klatką?
- A może dlatego, że nie wierzyli w rozwiązanie kryminalnej zagadki i szukali własnego rozwiązania.
- Może po prostu film oczarował ich bogactwem barw obrazów van Gogha i nadal chcieli je mieć przed oczyma.
- Wreszcie może zadecydował o tym głos Jerzego Stuhra - koniecznie wybierzcie się do kina na wersję z dubbingiem, nie z napisami.
Na zakończenie jeszcze raz piosenka i obrazy, kliknijcie: Starry, starry night - YouTube
0 komentarze:
Prześlij komentarz