09 października 2017

Gwiaździsta noc z van Goghiem


Popowiczanka wreszcie wybrała się na film, na który czekała od czerwca. Na ogół w kinach widzowie zaczynają wychodzić zanim zapalą się lampy i skończą wyświetlać końcowe napisy. Tym razem było zupełnie inaczej. Wszyscy siedzieli do końca w milczeniu. Dlaczego?
    • Może dlatego, że podobała im się finałowa piosenka. Kliknijcie tutaj: Lianne La Havas, Starry, starry night. Nie jest to utwór nowy. Oto ta sama piosenka oryginalnie nagrana w roku 1972, kliknijcie tutaj: Don Mc Lean, Starry, starry night
    • Może chcieli do końca przeczytać listę instytucji, które przyczyniły się do powstania tego filmu. Duża jest w tym zasługa Wrocławia.
    • Może dlatego, że oryginalnych obrazów van Gogha było w filmie za mało. Kliknijcie tutaj, żeby ich więcej obejrzeć: van Gogh - the story (YouTube) oraz tutaj: Muzeum van Gogha w Amsterdamie i tutaj: Kolekcja
    • Może zastanawiali się, czy kiedyś powstanie inny film zrobiony tą samą techniką. Jak udało się znaleźć stu artystów, którzy przez tyle lat malowali klatkę za klatką?
    • A może dlatego, że nie wierzyli w rozwiązanie kryminalnej zagadki i szukali własnego rozwiązania.
    • Może po prostu film oczarował ich bogactwem barw obrazów van Gogha i nadal chcieli je  mieć przed oczyma.
    • Wreszcie może zadecydował o tym głos Jerzego Stuhra - koniecznie wybierzcie się do kina na wersję z dubbingiem, nie z napisami.
    Popowiczanka nie zna odpowiedzi na to pytanie, ale znają ją media, w których o filmie dużo się pisze i mówi, bo jest on niezwykły. Na blogu 60+Virtual Culture możecie też o filmie przeczytać, kliknijcie tutaj: 60+ Virtual Culture - blog. Przypomnijcie sobie też ten wpis, kliknijcie: Namalowany film o życiu van Gogha, o tym jak ten film powstawał. 

    Na zakończenie jeszcze raz piosenka i obrazy, kliknijcie: Starry, starry night - YouTube

    0 komentarze:

    Prześlij komentarz