Za oknem coraz częściej deszcz i chmury, a
nawet jeśli świeci słońce, to jakoś tak słabiej grzeje. Nie pozostaje
nam więc nic innego jak ogłosić, że wielkimi krokami zbliża się jesień. W
związku z tym postanowiłem przybliżyć Państwu serię książek podróżniczych jednego z
naszych najbardziej znanych podróżników, jakim jest niewątpliwie
Wojciech Cejrowski.
Postaci Wojciecha Cejrowskiego chyba nie muszą nikomu przedstawiać. Zapewne dobrze jest Państwu znany jako naczelny kowboj Rzeczpospolitej, a to za sprawą programu "WC kwadrans". Dodam jeszcze, że WC jest członkiem rzeczywistym Królewskie Towarzystwo Geograficzne w Londynie (Royal Geographical Society) oraz Klub Odkrywców w Stanach Zjednoczonych (The Explorers Club), z wykształcenia jest socjologiem, a w życiu zajmował się już chyba wszystkim od sprzedaży złomu i butelek poprzez robienie trumien po produkcję muzyki oraz wydawanie książek. Jednym słowem człowiek-orkiestra.
Czytałem wiele książek podróżniczych, ale szczególnie przyciągnęły mnie te autorstwa WC, a zaczęło się to od znalezienia w antykwariacie (tak osoby w moim wieku wiedzą co to antykwariat) książki pt. "Podróżnik WC - Tom 1" z roku 1997. Co ciekawe była ona nowiutka, zafoliowana i nigdy nieczytana, a sprzedawca sam się zdziwił, że mają ją w ofercie. Przeczytałem ten niewielki tomik w dwa dni i zacząłem szukać następnych pozycji.
Okazało się, że od 1997 roku Wojciech Cejrowski wydał zaskakująco niewiele książek podróżniczych. W roku 1998 pojawiła się książka "WC na końcu Orinoko", której nigdy nie udało mi się zdobyć i przeczytać. Następnie były to "Gringo wśród dzikich plemion" z 2003 roku, "Rio Anakonda" z 2006 i wznowienie, choć pod nieco innym tytułem "Podróżnik WC". Najnowsza książka "Wyspa na prerii" w roku 2014 nie do końca jest podróżnicza, ale opowiada o życiu w Teksasie, więc też się liczy.
Wszystkie te książki są dowcipne, pouczające, czasem dające do myślenia, a czasem tak absurdalne, że myślenie samo się wyłącza. Nie jestem w stanie opisać tego szczególnego sposobu narracji i humoru, to po prostu trzeba przeczytać samemu i zdecydować, czy się podoba, czy też nie. Zapewniam, że warto, bo tylko przy książkach WC potrafię się śmiać na głos, a czasem można się tak ubawić, że trzeba przerwać lekturę, bo oczy łzawią ze śmiechu.
Postaci Wojciecha Cejrowskiego chyba nie muszą nikomu przedstawiać. Zapewne dobrze jest Państwu znany jako naczelny kowboj Rzeczpospolitej, a to za sprawą programu "WC kwadrans". Dodam jeszcze, że WC jest członkiem rzeczywistym Królewskie Towarzystwo Geograficzne w Londynie (Royal Geographical Society) oraz Klub Odkrywców w Stanach Zjednoczonych (The Explorers Club), z wykształcenia jest socjologiem, a w życiu zajmował się już chyba wszystkim od sprzedaży złomu i butelek poprzez robienie trumien po produkcję muzyki oraz wydawanie książek. Jednym słowem człowiek-orkiestra.
Czytałem wiele książek podróżniczych, ale szczególnie przyciągnęły mnie te autorstwa WC, a zaczęło się to od znalezienia w antykwariacie (tak osoby w moim wieku wiedzą co to antykwariat) książki pt. "Podróżnik WC - Tom 1" z roku 1997. Co ciekawe była ona nowiutka, zafoliowana i nigdy nieczytana, a sprzedawca sam się zdziwił, że mają ją w ofercie. Przeczytałem ten niewielki tomik w dwa dni i zacząłem szukać następnych pozycji.
Okazało się, że od 1997 roku Wojciech Cejrowski wydał zaskakująco niewiele książek podróżniczych. W roku 1998 pojawiła się książka "WC na końcu Orinoko", której nigdy nie udało mi się zdobyć i przeczytać. Następnie były to "Gringo wśród dzikich plemion" z 2003 roku, "Rio Anakonda" z 2006 i wznowienie, choć pod nieco innym tytułem "Podróżnik WC". Najnowsza książka "Wyspa na prerii" w roku 2014 nie do końca jest podróżnicza, ale opowiada o życiu w Teksasie, więc też się liczy.
Wszystkie te książki są dowcipne, pouczające, czasem dające do myślenia, a czasem tak absurdalne, że myślenie samo się wyłącza. Nie jestem w stanie opisać tego szczególnego sposobu narracji i humoru, to po prostu trzeba przeczytać samemu i zdecydować, czy się podoba, czy też nie. Zapewniam, że warto, bo tylko przy książkach WC potrafię się śmiać na głos, a czasem można się tak ubawić, że trzeba przerwać lekturę, bo oczy łzawią ze śmiechu.
Konrad - administrator