10 grudnia 2016

Popowiczanka na paradzie

Strasznie żałuję, że nie kupiłam 10 kilogramów cukierków i nie poprosiłam naszego Rodzynka, żeby wziął mnie na ramę swego rumaka (roweru). Wówczas mogłabym dołączyć do parady Mikołajów na motocyklach, którzy punktualnie w południe wyruszyli ze Stadionu Miejskiego w okolice Rynku w ramach akcji charytatywnej.

Co prawda bardzo miły motocyklista chciał mnie wziąć na siodełko zmotoryzowanego renifera, niestety nie było drabinki, żeby na to cudo techniki wdrapać się. Zresztą, co to by była za przyjemność jechać na baku pełnym paliwa.


Niestety słońca nie było, więc zdjęcia są takie sobie. Mam nadzieję, że mimo to rogi renifera wypatrzycie. To jest test na spostrzegawczość.

Do Rynku dotarłam dopiero w Marysią późnym popołudniem. Mikołajów z cukierkami już nie było. Za to było obłędne tłumy (ile dzieci w nich zginęło?) i nasza wrocławska choinka. Choinka piękna, tłumy trudne do zniesienia.

0 komentarze:

Prześlij komentarz