10 maja 2017

Popowiczanka w aptece

Popowiczanka  postanowiła podzielić się z Wami swoimi przemyśleniami, które pokazują, że warto "być z Popowic". Nie mogła tego opublikować 1 kwietnia, bo moglibyście pomyśleć, że to Prima Aprilis, a to wszystko jest oparte na faktach. Jak się przekonacie, nie chodzi wcale o aptekę tylko o "relacje międzysąsiedzkie". 

  • W rejonie Popowic w aptekach nie było pewnego leku. Nie było go też w hurtowaniach. Zasugerowano Popowiczance, że ten lek może być w jakiejś aptece ze starych dostaw. Tylko w której?
  • Popowiczanka pojechała do pewnej apteki na Krzykach, gdzie ten lek kiedyś był. Niestety leku nie było. Rozżalona Popowiczanka zaczęła na głos narzekać, że niepotrzebnie przyjechała aż z Popowic.
  • Okazało się, że aptekarka pracująca na Krzykach jest z też z Popowic. I jak tu nie pomóc komuś, kto jest z Popowic! Dalej sprawy potoczyły się szybko.
  • Bardzo uprzejma aptekarka z Popowic, pracująca w aptece na Krzykach, sprawdziła w bazie danych w komputerze, w jakich wrocławskich aptekach jest ten lek. Okazało się, że jest aż w trzech - na Księżu Małym, na Ołtaszynie i na Nadodrzu.
  • Popowiczanka z wiadomych Wam powodów zdecydowała się na aptekę na Nadodrzu. Aptekarka z Popowic, pracująca w aptece na Krzykach, poszła na zaplecze po telefon i zadzwoniła do apteki na Nadodrze, żeby sprawdzić, czy lek faktycznie tam jest.
  • To się w głowie nie mieści, że telefon odebrała aptekarka z Popowic pracująca na Nadodrzu. Leku nie było. Jednak, gdy usłyszała, że lek jest potrzebny dla kogoś z Popowic, postanowiła przejrzeć całą aptekę, żeby lek jednak znaleźć, skoro jest on w bazie danych. Znalazła!
  • Uszczęśliwiona Popowiczanka poszła na postój taksówek, żeby szybko dotrzeć do apteki na Nadodrzu. I jak myślicie - jaka taksówka stała na postoju? Na postoju stała taksówka, na której drzwiach był napis "Popowice", a w środku oczywiście był taksówkarz z Popowic. To wszystko jest prawda!
  • Gdy taksówkarz z Popowic dowiedział się, że to Popowiczanka spieszy się do apteki na Nadodrzu, pokazał jak można jeździć po Wrocławiu w godzinach szczytu w piątek. Popowiczanka była pod dużym wrażeniem jego umiejętności. 
  • To nie jest jeszcze koniec historii. Gdy taksówka dotarła do apteki na Nadodrzu, bardzo uprzejmy taksówkarz z Popowic wysiadł i poszedł sprawdzić, czy dowiózł Popowiczankę do właściwej apteki.
  • Okazało się, że była to właściwa apteka, a aptekarka z Popowic, pracująca w aptece na Nadodrzu, na Popowiczankę czekała i lek też.
 Co wynika z tej historii, która wydarzyła się w marcu 2017?

  • Niektóre apteki w każdej chwili mogą sprawdzić w komputerze, w której aptece jest brakujący lek.
  • Aktualni i dawni mieszkańcy Popowic czują się jakoś ze sobą związani. To zaprzecza opinii, że zanikają więzi międzysąsiedzkie. 
  • Dlaczego mieszkańcy Popowic tworzą jakąś lokalną społeczność? Widocznie dobrze się im na Popowicach mieszka. A ci, którzy z Popowicach wyprowadzili się, zapewne z rozrzewnieniem wspominają Popowice. Dlaczego? Może dlatego, że spędzili tutaj swoją młodość.
  • Chociaż na co dzień może tej międzysąsiedzkiej więzi nie widać, to jednak powyższa historia pokazuje, że Popowiczanin Popowiczaninowi zawsze pomoże.
  • Ten "popowicki" łańcuszek wydarzeń nie był przypadkowy. Tak miało być, żeby zaprzeczyć pewnym stereotypom.
  • Jak nie kochać Popowice, skoro jest na nich tak zielono. Podziwiajcie wiosenne kolory na tegorocznym zdjęciu.
A co Wy o tym myślicie? Czy na Waszym osiedlu też jest taka lokalna solidarność?

Postscriptum. Ten wpis dedykuję Agacie z DFOP.

4 komentarze:

  1. Witaj,
    Czytając Twój post od razu nasuwa mi się jeden komentarz: Trzeba głośno wyrażać swoje marzenia, czy pragnienia - akurat dobry los zachce nam pomóc, a jak nie los, to z pewnością życzliwi ludzie!! ;)

    pozdrawiam

    Małgosia

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudna historia, najładniejsza, jaką ostatnio słyszałam. I mam nadzieję, że o więziach sąsiedzkich jeszcze niejeden raz będę mogła dyskutować z Autorką niniejszego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Agato, cieszę się bardzo, że przeczytałaś ten wpis. Mile wspominam nasze rozmowy.

    Popowiczanka

    OdpowiedzUsuń