Pierwsze pytanie Popowiczanek brzmiało: Czy w Hydropolis jest kawiarnia? Na szczęście dla ich okazało się, że jest. Drugie ich pytanie brzmiało: " A czy są kanapy?" Odetchnęły z ulgą, gdy usłyszały, że są i to piękne białe. Wobec tego zostawiły kurtki w szatni i udały się na poszukiwanie wrażeń. Poszukiwanie wiedzy odłożyły na następny raz - co za dużo to nie jest zdrowo (kliknij na zdjęcia, żeby je powiększyć).
Trasa zaczęła się od zasłony wodnej. Przeszły przez nią dwa razy, bo tak
się im to spodobało. Do rekina pod sufitem nie mogły się przytulić, bo
był za wysoko. Za to w uwagą obejrzały planszę ``Ile w nas wody", żeby dowiedzieć się, że
całe są z wody. Nie wiedziały, że wody jest w nich aż tak dużo. Na szczęście
nie jest to woda sodowa. Doświadczeń żadnych nie przeprowadziły, bo to mogą robić tylko przewodnicy. Jest to kolejny powód, żeby do Hydropolis wybrać się raz jeszcze. Zachętą do tego mogą być te zdjęcia (leżanka, batyskaf i inne urządzenia), zobacz też wpis: Hydropolis - nowa atrakcja Wrocławia









Ciekawa wystawa poświęcona produkcji wody pitnej ,ale także uświadamia jak bardzo należy dbać o istnienie tego rezerwuaru życia na ziemi.Jest to największe w Polsce centrum wiedzy o wodzie.
OdpowiedzUsuńMarysia