Ponieważ w tym roku już wielokrotnie przekonywałam się, że artyści chyba oglądają świat przez jakieś inne okulary niż ja, bardzo chciałam zobaczyć tę wystawę. Wybrałam się na nią z Marysią, Popowiczanką ze Szczepina. Za chwilę się okaże, jakie to miało znaczenie.
Otóż, na stronach internetowych ESK 2016 o tym projekcie napisano tak:
"Projekt Kozanów – w poszukiwaniu cudownego to propozycja przede wszystkim dla mieszkańców osiedla, których chcemy zaprosić do zapoznania się z działaniami artystów w sposób bezpośredni - jako współtwórców prac i pośredni - poprzez dyskusję o stworzonych przez artystów instalacjach site-specific, umiejscowionych w obszarze ich osiedla."
Czy zwróciliście uwagę na słowa "przede wszystkim dla mieszkańców osiedla"? Bardzo miła dziewczyna, Justyna, która oprowadziła nas po wystawie, była początkowo wyraźnie zmartwiona, że my nie jesteśmy z Kozanowa! Oj, koleżanki Popowiczanki z Kozanowa, dlaczego nie przyszłyście na to zwiedzanie wystawy, przecież pisałam do Was, że tam będę. Ta wystawa jest przede wszystkim dla Was, a dla nas w drugiej kolejności.
Ani przez sekundę nie żałowałyśmy z Marysią, że wybrałyśmy się na Kozanów w poszukiwaniu "cudownego". Zobaczcie powyżej nasze zdjęcie z Justyną (jak zwykle kliknijcie na zdjęcie, żeby je powiększyć). Nie mogę twierdzić, że "cudownego" znalazłyśmy, ale wrażeń było moc. Mogłabym opowiadać o tym godzinami. Chyba zrobię jeszcze jeden wpis na ten temat. Teraz ograniczę się tylko do dwóch "eksponatów" wystawowych.
Muszę się przyznać, że nie do końca wiem, czym lub kim jest "cudowny". Nie mam wystarczająco artystycznej duszy. Od samego początku wydawało mi się, że ta wystawa jest czymś zwariowanym, ale w pozytywnym sensie. I to się potwierdziło. Opis eksponatów i informacje o ich twórcach są podane tutaj, kliknijcie: Eksponaty i ich twórcy.
Pomysłodawcą pierwszego "eksponatu" na Kozanowie przy ulicy Modrej jest Artur Żmijewski, artysta plastyk "od sztuk wizualnych", kliknijcie tutaj: Artur Żmijewski oraz tutaj: Rozmowa z Arturem Żmijewskim (film z YouTube). Tych "Arturów" jest tak dużo, że nie jestem pewna, czy odszukałam właściwego. Mam nadzieję, że tak. Ten pierwszy "eksponat" to wyłożona granitowymi płytami ścieżka, która nie jest chodnikiem:
To prawdziwa pułapka. Te nierówno położone płyty to są płyty nagrobne z niemieckiego cmentarza, na miejscu którego powstał Park Zachodni, kliknijcie tutaj: Park Zachodni i zaduma.
Niestety tabliczka informująca, że jest to instalacja wystawowa, uległą dewastacji - właściwie jej nie ma. Tabliczka stoi na ziemi pod ścianą bloku (zobaczcie zdjęcie). Wobec tego po płytach nagrobnych mogą chodzić "na skróty" przypadkowi piesi, mimo że obok jest piękny chodnik. Przecież artyście chyba chodziło o zupełnie co innego. A może nie, skoro płyty leżą do góry nogami (napisy są pod spodem w ziemi)? Od naszej przewodniczki wiemy, że ten "eksponat" budzi sprzeciwy mieszkańców Kozanowa i nie wiadomo, co z nim będzie po zamknięciu wystawy we wrześniu.
A teraz dla kontrastu drugi "eksponat" - "instalacja artystyczna" zatytułowana "Pod udawanym drzewem". Właśnie pod tym udawanym drzewem siedzimy powyżej i poniżej na zdjęciach. Twórcą tego "drzewa" i ławeczki jest Daniel Segerberg ze Szwecji. Tutaj jest podana lista wystaw i workshopów, w których bierze on udział, kliknijcie: Daniel Segerberg. A tutaj jest m.in. zdjęcie udawanego drzewa i jego współtwórców - mieszkańców Kozanowa (koniecznie zobaczcie), kliknijcie: Drzewo udawane.
Ten "eksponat" został przez mieszkańców Kozanowa zaakceptowany. Gdy pod nim siedziałyśmy, to obok jakaś rodzina grillowała. SUPER! Od Justyny dowiedziałyśmy się, że w tym miejscu była kiedyś jakaś budka z piwem (?) - było to miejsce spotkań mieszkańców. Obok udawanego drzewa jest dobrze Wam znane jeziorko na Kozanowie.
0 komentarze:
Prześlij komentarz