13 lipca 2017

Dodatek do "Senior na chodniku"

Ten wpis jest dodatkiem do wpisu (kliknijcie): Senior na chodniku. Dokument "Wrocław przyjazny pieszym" nie wzbudził żadnego zainteresowania czytelników tego bloga. Chyba nikt nie kliknął na link: Wrocław przyjazny pieszym na platformie "Wrocław rozmawia". Za to rozgorzała dyskusja o tym, jak piesi i rowerzyści zachowują się na chodnikach. Padały różne pomysły, jak uzdrowić sytuację. Do dnia 13 lipca opublikowano 14 komentarzy.

Wczoraj wybrałyśmy się z Marysią w rejon ulicy Nowowiejskiej. W sierpniu dowiecie się dlaczego. Przy okazji nasze zainteresowanie wzbudziły oznakowania chodników na ulicy Wyszyńskiego w rejonie skrzyżowania z ulicą Nowowiejską.

W rejonie parku pas dla pieszych jest od strony żywopłotów, a dla rowerzystów od strony ulicy. Biedni piesi muszą się tam czołgać pod krzewami, które rosną bujnie (kliknijcie na zdjęcie na górze).



Za krzyżowaniem czerwony pas dla rowerzystów biegnie dokładnie środkiem chodnika, a piesi znowu muszą walczyć o "swoje" z krzewami na prawo. Pas dla pieszych jest tak wąski, że szkolna wycieczka nie mogła iść parami. Lewy pas jest dla wszystkich - rowerzystów przede wszystkim.

To wszystko widać na zdjęciach. Sami oceńcie, czy tak powinno być.

12 lipca 2017

Wakacje w mieście

Czy pamiętacie określenie "Wakacje w mieście"? Ja tak. Dlatego postanowiłam napisać, jak w lipcu wakacje spędza się we Wrocławiu. Na bohaterkę wpisu wybrałam Elę, bo dobrze ją znacie z naszego bloga. To Ela melomanka, która m.in. poleca MSA 2017 i Czerwonego Żółwia, kocha Mariusza Szczygła, uwielbia humanistów i swawole, śpiewa w chórze komentujących wrocławian i wie, gdzie się we Wrocławiu czyta nocą:

Co więcej, Ela wie, co w tramwajach "piszczy". Nazwa przystanku "Arkady Capitol" jest śpiewana od czterech lat. Właśnie przed chwilą dostałam od Eli  wiadomość, że "w internecie" pojawił się remiks tego śpiewanego komunikatu, zrobiony przez Michała Maczugę, wrocławskiego licealistę. To chyba będzie przebój lata. kliknijcie tutaj: Remiks. Jeśli nie należycie do Facebooka, to gdy pojawi się komunikat Facebooka, żeby się zarejestrować, wybierzcie opcję "nie teraz".

Ela chodzi spać po północy, budzi się o 6-tej rano, ale leży do 9-tej. Jak już wstanie, to przysyła mi takie maile (tekst jest autentyczny):

"Krysiu, widzę, że zarzuciłaś spanie jako zwyczajny przesąd i marnowanie czasu:) Mam nadzieję, że w ciągu dnia przyłożysz się do podusi. Obudziłam się z nadzieją na chłodny dzień, ponieważ dzisiaj muszę polatać trochę po mieście. (...)

Telefon mi się zbuntował i nie chodzi w nim internet. Pójdę do salonu i wyjaśnię, o co chodzi, bo o dodzwonieniu się do nich nie ma mowy. A tu wieszczysz burze w ciągu dnia ... Przy tej temperaturze i burzy oddychać nie będzie czym - będzie jak w lesie równikowym. Panowie na budowie u mnie pod oknem powoli schodzą się do pracy, ale jeszcze nie hałasują - czyli dochodzą do siebie.

Chwilowe pa"

i ciąg dalszy wieści od Eli (przysłanych mailem)

"Dzisiaj byłam na parapetówce bez alkoholu, ale za to z lodami i kawką. Byłam jeszcze w Salonie Plusa, żeby rzucić granat, bo mnie dołączyli od internetu. Okazało się, że jakiś automat mi zabrał powietrze, bo dla mnie internet to jak tlen. Odgięli coś i teraz hula wszystko. Znowu mogę latać po sieci".

Jeśli temperatura za oknem nie przekracza 35 plus, to Ela idzie "w miasto" spotykać ludzi, a zna ich bardzo wielu i oni ją znają. Może dlatego jest chodzącą encyklopedią. Zna odpowiedź na każde moje pytanie. Do tego buszuje na Facebooku i znajdzie każde moje zdjęcie, które ktoś na Facebooku umieści - i te ze spotkania z Mariuszem Szczygłem i z ostatniego  GDSu. Zdjęć z MSA 2017 szukajcie tutaj:

Stale zastanawiam się, kiedy Ela czyta książki, bo wiem, że czyta je garściami. Najważniejszą częścią dnia są dla Eli popołudnia. Jest to czas na wizyty u  ukochanego wnusia Stasia. Staś to skarb nad skarby. Ma go od niedawna. Niestety zapomniałam, ile Staś ma miesięcy. Jeśli wiecie, co jeszcze Ela robi w lipcu na wakacjach w mieście, to dajcie mi znać - uzupełnię ten wpis.

Na zakończenie chciałabym dodać, że Ela mieszka na moim ukochanym Nadodrzu. Jak nie kochać Nadodrze, skoro mieszkają tam tacy ludzie. Dlatego wakacyjny wpis z Wrocławia zdobią zdjęcia z Parku im. Staszica na Nadodrzu, które zrobiłam dzisiaj z Marysią - tą ze Szczepina. Już wkrótce dowiecie się, co jeszcze z Marysią sfotografowałyśmy dzisiaj i po co.

Hala w wodzie i na wodzie

Czy pamiętacie prawo Archimedesa, że siła wyporu działająca na zanurzone w cieczy ciało jest równa ciężarowi cieczy wypartej przez to zanurzone ciało? Hala usiłowała to prawo sprawdzić w polskim morzu w Krynicy Morskiej. Niestety było za płytko i za zimno. Dlatego nie mogła się cała zanurzyć. Z eksperymentu wyszły nici.

Lekko rozczarowana postanowiła sprawdzić inne prawo na Kanale Elbląskim. Tym razem nie zdradziła mi, co to było za prawo. Może Wy się domyślacie? Ja nie mam pojęcia (kliknijcie na zdjęcie poniżej, żeby je powiększyć).

Pływałam kiedyś po Kanale Elbląskim i pamiętam, że statek pływał bez wody. Może to jest prawo, że siła wyporu działająca na ciało zanurzone w powietrzu jest równa ciężarowi powietrza wypartego przez to ciało. W ten sposób dałoby się wytłumaczyć, dlaczego na Kanale Elbląskim statki płyną pod górę bez wody.

Na zdjęciu obok widać, jaką wysokość pokonał statek, który wiózł naszą Halę. Więcej szczegółów tego rejsu znajdziecie tutaj, kliknijcie: Rejs po trawie, a o historii i budowie Kanału Elbląskiego poczytajcie tutaj, kliknijcie: Kanał Elbląski - wikipedia. Pierwszy statek przepłynął kanał w roku 1860.


Hala chodziła też po lądzie. Podziwiała pomnik Piekarczyka, bohatera jednej z legend Elbląga, kliknijcie tutaj: Piekarczyk - legenda, oraz stare kamieniczki:


W Krynicy Morskiej oczarowały ją zachody słońca. Te domki poniżej widziała z okien swego pensjonatu. O urokach Krynicy Morskiej możecie poczytać tutaj, kliknijcie: Krynica Morska - wikipedia. O wady Krynicy musicie sami zapytać  Halę. Ja nie wiem, czy watahy dzików o zmierzchu to urok czy wada kurortu nadmorskiego. Dwa lata temu we Wrocławiu podobno było 600 dzików. Kto wie, ile ich jest teraz?

11 lipca 2017

Górskie wspomnienia z jakichś wakacji

Już dwie osoby zareagowały na mój apel i przysłały zdjęcia z wakacji. Są to niezawodna Hala i nasz stały czytelnik Tomek. Jest jeszcze Kazia, która zdjęcia obiecała przysłać.

Zacznę od Tomka, bo on przysłał zdjęcie Wielkiej Sowy, która kojarzy mi się z pewnym obozem studenckim. Tomek to zdjęcie zrobił w roku 2007, a ja na obozie byłam chyba czterdzieści lat temu. Jak ten czas wolno leci.

Był to zimowy obóz studenckiego koła naukowego, ale nie samą nauką studenci wtedy żyli. Pewnej mroźnej nocy wybraliśmy się na Wielką Sowę, żeby się tam piwa napić. Piwo oczywiście w ogromnych baniakach sami z Rzeczki na Wielką Sowę wnieśliśmy, kliknijcie tutaj: Rzeczka. Nie było łatwo - bardzo dużo śniegu i siarczysty mróz. Cóż to była za noc!

Tomek napisał do mnie tak: "Wędrując po górach mijam naprawdę wielu emerytów w zorganizowanych grupach. Ostatnio taką grupę mijałem na Śnieżce - niestety mieli znacznie lepszą kondycję niż ja, No cóż, muszę nad sobą popracować! (...) Tak się zastanawiam - może pokusicie się o zdobywanie Korony Sudetów?"

No i co teraz? Czy zaczniemy z naszą ukochaną Jadzią i Irkiem wędrować po Sudetach, żeby zdobyć tę odznakę? Oto regulamin, kliknijcie: Korona Sudetów - regionalna odznaka górska. Lista szczytów zaliczanych do Korony Sudetów jest podana tutaj, kliknijcie: Korona Sudetów - Wikipedia. Należy do niej nasza ukochana Ślęża. Odznaka jest przyznawana za zdobycie tylko 22 szczytów po stronie polskiej, czeskiej i niemieckiej.

Oto, co możemy zobaczyć (Szczeliniec Wielki 919, Wysoka Kopa 1126, Skalnik 945, Praded 1491 dwa razy, Śnieżnik 1424, Pricny Vrch 957). Kliknijcie na zrobione przez Tomka zdjęcia, żeby je powiększyć.




09 lipca 2017

Popowiczanka w Mediatece

Kto by pomyślał, że jedno spotkanie może zainspirować do tylu wpisów na blogu? Dzięki Eli - tej od MSA 2017, kliknijcie tutaj: Ela poleca MSA 2017, Popowiczanka tak naładowała wczoraj swoje blogowe akumulatory, że chyba nie pojedzie na urlop, bo tak się jej chce pisać!

Przesadziłabym twierdząc, że to jest tylko Eli zasługa. Prawda jest taka, że to dzięki jej czarowi osobistemu Popowiczanka dała się namówić na "wyprawę" do Mediateki na spotkanie autorskie z Mariuszem, kliknijcie tutaj: Mariusz Szczygieł, a dalej sprawy potoczyły się szybko same. Wszystko sprzyjało Popowiczance:

  • na tramwaj nie czekała długo,
  • na drzwiach do Mediateki był afisz informujący, że wejście na spotkania w ramach MSA 2017 jest z drugiej strony,
  • przy wejściu kilka miłych dziewczyn rozkładało zielone leżaki oraz zapraszało na kawę i lampkę wina (zobaczcie obok zdjęcie Asi i Olgi - kierowniczki Centrum Biblioteczno-Kulturalnego FAMA, kliknijcie tutaj: FAMA),
  • inna dziewczyna sprzedawała książki - Popowiczanka kupiła trzecie wydanie książki "Gottland" (książka może się pochwalić nagrodą "NIKE"  czytelników oraz Europejską Nagrodą Literacką),
  • Ula, przyjaciółka Eli, na szczęście wcześniej zarezerwowała super miejsce dla Popowiczanki-reporterki (zobaczcie poniżej zdjęcie Uli i Eli),
  • ulewny deszcz Popowiczanki  nie zmoczył, bo była w środku Mediateki wcześniej,
  • wśród uczestników spotkania Popowiczanka zauważyła Krysię z Gaju, którą poznała na warsztatach z Eweliną, kliknijcie tutaj: Banki czasu.
Spotkanie z Mariuszem prowadził Jacek Antczak, kliknijcie tutaj: Jacek Antczak - wikipedia. Przyniósł bardzo dużo książek Mariusza. Mariusz przez pół godziny czytał fragmenty książki.  Potem przez kolejne pół godziny Jacek zadawał pytania Mariuszowi - miał ich siedem, każde dotyczyło innej książki. Mariusz odpowiadał zwięźle, szczerze i z humorem. Wreszcie na koniec czytelnicy - wielbiciele Mariusza - zadawali mu bardzo ciekawe pytania. Czas minął za szybko.

Wszystko było mega interesujące - i czytanie, i pytania, i odpowiedzi. Popowiczance nie chciało się z tego autorskiego spotkania wyjść, a musiała, żeby zdobyć podpis Mariusza. Teraz zastanawia się, czy nie zorganizować w Mediatece spotkania pod tytułem "Co mi dał udział w MSA 2017?".

Spotkanie było prowadzone w "żywym" tempie. Humoru i dowcipu nie zabrakło. Wspaniały wieczór. Po raz kolejny, drogie Popowczanki, muszę napisać: żałujcie, że Was tam nie było.

Ciąg dalszy relacji ze spotkania z Mariuszem już wkrótce.Chciałabym teraz dodać, że na spotkanie przyszły tłumy wrocławian - wykorzystano każdy centymetr powierzchni.

Postscriptum. Ja oczywiście nie jestem z Mariuszem i Jackiem na "ty". Chyba obaj mi to darują.

07 lipca 2017

Czy Wrocław rozmawia z nami seniorami?


Wrocław nam pięknieje, a my wrocławscy seniorzy czujemy się w nim coraz młodsi. Czy oba zdania są prawdziwe?

Powyżej są moje ulubione zdjęcia koleżanek ze stowarzyszenia "Popowiczanie" (kliknijcie, żeby je powiększyć). Czy moje koleżanki wyglądają na 60+? Bardzo mnie niepokoi zjawisko przesuwania tego "plusa" w dół. Pojawiają się już oferty, warsztaty (kursy?) dla 50+. Jak tak dalej pójdzie, to będziemy mieli propozycje dla 40+. A co to może oznaczać w praktyce? Połowa wrocławian może być postrzegana jako coś mniej aktywnego, mniej zaradnego, coś starego itp.

Ja przeciwko temu protestuję. Niezbyt dobrze czuję się z tym "plusem" na karku. Chętnie korzystam w propozycji "międzypokoleniowych". Czy pamiętacie ten wpis, kliknijcie: Marzenia Popowiczanki? Chodzę na kongresy, GDSy itd. Nas seniorów nie może zabraknąć w życiu Wrocławia. Przecież braliśmy udział w paradzie duchów i ten duch w nas został (zobaczcie nocne zdjęcie z zielonymi nakryciami na paradzie duchów na rozpoczęcie ESK 2016).

Władze miasta Wrocławia są w przededniu podjęcia bardzo ważnych decyzji o kierunkach rozwoju miasta na najbliższe lata. Strategia 2030 to coś bardzo ważnego dla nas dużych i małych wrocławian, kliknijcie tutaj: Strategia 2030 - konsultacje.  Prace nad strategią trwają już dwa lata. Teraz jest końcowy etap konsultacji. Filmy ze spotkań konsultacyjnych są tutaj, kliknijcie: Wrocław rozmawia - filmy.

Obejrzałam na "Wrocław rozmawia" film "Jaki ma być Wrocław?". Jest to film ze spotkania konsultacyjnego, które było 30 czerwca 2017 w Centrum Historii Zajezdni. Bardzo żałuję, że o tym spotkaniu nie wiedziałam. Zmartwiłam się, że tak ważny temat spotkania przyciągnął niewielu wrocławian.

Moją, czyli seniorki, uwagę w tym filmie przyciągnęły szczególnie wypowiedzi przewodniczącej Wrocławskiej Rady Seniora. W dwukrotnym wystąpieniu Maria Zawartko podkreślała, że seniorów jest we Wrocławiu bardzo dużo (160 tysięcy), a w Strategii 2030 się o nich zapomina. Mówiła też, że Wrocław powinien być "międzypokoleniowy". Bardzo spodobało mi się jej określenie "Wrocław przyjazny starzeniu się". Jestem głęboko przekonana, że to wszystko powinno być wpisane do Strategii 2030.

A co Wy o tym myślicie? Konsultacje jeszcze trwają. Zapoznajcie się z macierzą strategii, kliknijcie tutaj: Strategia 2030 - konsultacje, macierz. Od Was dużo zależy.

Mam wrażenie, że my wrocławianie nie korzystamy w pełni z możliwości dialogu miasto-mieszkańcy. My seniorzy, a jest nas we Wrocławiu bardzo dużo, moglibyśmy dać przykład innym. Czy Wrocław rozmawia z seniorami? A może to seniorzy powinni rozmawiać z Wrocławiem? Bierzmy udział w różnych formach dialogu, jaki miasto prowadzi z mieszkańcami. Warto.

 Zajrzyjcie jeszcze raz tutaj:

Wyspa Daliowa

W pewien pochmurny dzień namówiłam Marysię na spacer po Wrocławiu. Koniecznie chciałam jej zrobić zdjęcie przy nowej największej wrocławskiej rzeźbie plenerowej.

Niestety Marysia nie chciała pozować. Może dlatego, że zanudzałam ją opowieściami o konsultacjach społecznych o Strategii 2030 (o tej strategii będzie oddzielny wpis, zobaczcie też tutaj: My analogowi). Dlatego na zdjęciach możecie podziwiać tylko samotną rzeźbę - Marysi na nich nie ma.


Autorem rzeźby jest Oskar Zięta, kliknijcie: Oskar Zięta. Zastosował on bardzo ciekawą technologię. Rzeźba jest na Wyspie Daliowej, ale dalii tam nie znalazłyśmy. Więcej o Wyspie Daliowej możecie poczytać tutaj, kliknijcie: Wyspa Daliowa. Były kiedyś na niej kamienice. Nie tracę nadziei, że dalie znowu na niej zakwitną, kliknijcie: Dalie - wikipedia.

Oficjalne otwarcie rzeźby było niedawno, 30 czerwca 2017 (kliknijcie : Otwarcie rzeźby "Nawa"), a na YouTube jest już dużo filmów. Podziwiajcie:

05 lipca 2017

Senior na chodniku

Stali czytelnicy tego bloga (ilu ich jest?) znają moją przewrotność, więc chyba domyślają się, że powodem tego wpisu nie jest senior na chodniku tylko coś innego. Brawo, macie rację! To jest wpis o pewnym dokumencie, który znalazłam na platformie "Wrocław rozmawia", kliknijcie tutaj: Wrocław przyjazny pieszym.

Gdy przeczytałam "Wrocław przyjazny pieszym", to aż podskoczyłam z radości. To coś dla mnie - czekam na to od dawna. Niestety go kliknęłam tutaj: Konsultacje, mina mi zrzedła.  Konsultacje trwały przez miesiąc od 19 maja. Znowu coś przespałam. Może Wy braliście udział w konsultacjach? 

Pomysłodawcy tego projektu piszą o nim tak:

" Od 19 maja przez miesiąc możemy zapoznawać się, wyrazić swoje uwagi, opinie i propozycje na temat projektu, pokazującego, jakie rozwiązania w kształtowaniu miejskich przestrzeni publicznych są najlepsze („najbardziej optymalne”) dla osób, które poruszają się pieszo po Wrocławiu. Jednym z inicjatorów powstania takich „wytycznych”, adresowanych głównie do projektujących i modernizujących wspomniane przestrzenie, jest oficer pieszy Wrocławia Tomasz Stefanicki."

Więcej o tym projekcie możecie poczytać tutaj, kliknijcie: Standardy:

"Standardy mają służyć mieszkańcom i zarządzającym, planistom, projektantom oraz wykonawcom. Mają być zestawem wymogów dla realizowanych we Wrocławiu przestrzeni publicznych: nowych bądź przebudowywanych. Będzie je trzeba uwzględniać w Specyfikacji Istotnych Warunków Zamówienia (SIWZ), przetargów i umów na prace projektowe i budowlane oraz w umowach na dzierżawę przestrzeni publicznych na terenie miasta."

Niestety mam wątpliwości, czy o takich standardach marzyłam. Gdzie w tym wszystkim są dobre maniery i zwyczaje? Gdzie wzajemny szacunek dla siebie pieszych i rowerzystów? Czy pamiętacie ten wpis, kliknijcie: Cyklochodnik? Taki heppening (jak to określić po polsku?) przydałby się na ulicy Legnickiej, na której codziennie ktoś chce mnie rozjechać. Niestety nikt nie chce mnie wziąć na ramę.

 
Niedawno rozmawiałam z bardzo miłym młodym miłośnikiem jazdy rowerem. I co okazało się? To ja źle poruszam się po chodnikach. Pieszy powinien chodzić z lewej strony chodnika tak, jak na ulicy! Kto by się tego spodziewał!

Seniorzy, pamiętajcie: wrocławskie chodniki to nie są już chodniki. To są autostrady dla pędzących do pracy rowerzystów ze słuchawkami na uszach. Nie liczcie na to, że oni zadzwonią, aby Was uprzedzić, że będą Was wymijać. Ojej, nie nie! Oni nie wiedzą, do czego kiedyś dzwonki służyły.

Na koniec wróćmy do tytułu tego wpisu. Co znaczy "Senior na chodniku"? Proszę, przysyłajcie odpowiedzi do Popowiczanki. Dla ułatwienia podpowiadam, że może to być:

  • senior idący po chodniku,
  • senior leżący na chodniku,
  • senior "na bruku", czyli senior bezdomny,
  • senior bez roweru,
  • senior czekający na zielone światło na skrzyżowaniu,
  • ...

02 lipca 2017

"Bojurek" na wrotkach


Miasto Wrocław ma kolejną atrakcję. Odkrył ją wczoraj "Bojurek". Jest to tor wrotkarski na Nowym Dworze, który został oficjalnie otwarty wczoraj przez prezydenta Wrocławia Rafała Dudkiewicza. Niestety szlak turystyczny do nowego obiektu nie jest oznakowany i podobno trudno tam trafić. Może my Popowiczanie się tym zajmiemy - mamy przecież silną podgrupę od rękodzieła? Tor jest na terenie Parku Tysiąclecia, kliknijcie tutaj: Park Tysiąclecia oraz tutaj: Park - plan.

Na uroczystości otwarcia toru nie mogło zabraknąć "Bojurka". On zawsze bardzo chętnie robi dla nas zdjęcia. Dzięki temu możemy już dzisiaj podziwiać na pierwszym zdjęciu maskotki na the World Games 2017, kliknijcie tutaj: Igrzyska nieolimpjskie we Wrocławiu. Jak widać, one też biegły po nowym torze, ale bez wrotek. Jurek dowiedział się, że to dzieci w szkołach rysowały maskotki. Na podstawie ich rysunków powstał końcowy projekt maskotek na mistrzostwa (klikajcie na zdjęcia, żeby je powiększyć).

Tor wrotkarski pięknie się prezentuje - ma kolor niebieski. Tutaj jest program sportów wrotkarskich na the World Games 2017, kliknijcie: Sporty wrotkarskie oraz tutaj: Tor wrotkarski.


"Bojurek", jako nasz reportażysta, był na torze bardzo blisko uczestników otwarcia. To wszystko robił dla nas - czytelników bloga. Wrotek jeszcze nie kupił, ale podobno zamówił drona!!! Już nie mogę się doczekać zdjęć toru z "nieba".

Na drugim zdjęciu powyżej obok prezydenta Wrocławia stoją bardzo lubiani nasi sportowcy (mistrzowie) -  Zbigniew Bródka, kliknijcie tutaj: Zbigniew Bródka - home page, oraz Renata Mauer, kliknijcie tutaj: Renata Mauer-Różańska.

"Bojurek" dwoił się i troił, żeby zebrać jak najwięcej informacji na temat techniki biegania. Dopytywał się, czemu niektóre wrotki mają trzy kółka, a inne cztery. To młodzi sportowcy używają wrotek z trzema kółkami, bo są lżejsze. To powiedział mu drugi mistrz "od wrotek". Jest on na zdjęciu razem z Bródką. Niestety bardzo przejęty "Bojurek" zapomniał go zapytać o nazwisko. Może Wy go znacie?  To ten z lewej.

Nasi wrotkarze to zgrabne chłopaki. Może zaczniemy z nimi trenować, żeby poprawić nasze sylwetki? Zatem, Popowiczanki, to zobaczenia na torze!

01 lipca 2017

My analogowi

Czy znacie nowy podział społeczeństwa na "cyfrowych" i "analogowych"? Ciekawa jestem, kto takie nazwy wymyślił. Nawet filolodzy tego nie wiedzą.

"Analogowi" to ci, którzy m.in. nie korzystają w pełni z możliwości, jakie daje im internet. Dla nich ogłoszenia trzeba wywieszać na słupach ogłoszeniowych i aby poznać ich opinie, trzeba postawić skrzynkę, do której będą mogli wrzucać kartki z uwagami. To z punktu widzenia tych "cyfrowych" jest dodatkowy kłopot, z którym oczywiście ci "cyfrowi" są skłonni pogodzić się.

Potwierdzam - ja jestem "analogowa". Notatki robię w zeszycie. "Cyfrowi" notują wszystko w swoich smartfonach. Robię tradycyjne odbitki zdjęć na papierze. Nie czytam e-booków itd. Problem "analogowi" kontra "cyfrowi" jest analizowany w internecie już od pewnego czasu, kliknijcie: Blog Blisko Technologii - Spidersweb.

Niedawno byłam na I Kongresie Wrocławskich Organizacji Pozarządowych, kliknijcie: Popowiczanka na kongresie. Ciekawe obserwacje. W jakim tempie ci "cyfrowi" stukają w klawiatury swoich smartfonów jednocześnie lewą i prawą ręką! Jestem pełna podziwu dla tych "cyfrowych". My "analogowi" nigdy im nie dorównamy.

Dlatego zastanawiam się, czy nie założyć Grupy Dialogu Społecznego "analogowych" mieszkańców Wrocławia, kliknijcie tutaj: Grupy dialogu społecznego. Zacznijmy zbierać dowody dyskryminacji nas "analogowych". Co Wy "analogowi" seniorzy na to? Czy dołączycie do Popowiczanki?

Ja już mam pierwszy dowód dyskryminacji "analogowych". Niektóre ważne informacje są publikowane tylko na Facebooku. Wygląda na to, że świat na Facebooku się kończy. Już z tego powodu narzekałam, kliknijcie tutaj: Popowiczanka szuka imprezy. Facebook dla mnie "analogowej" nie istnieje.

Co by się nam "analogowym" seniorom najbardziej przydało? Czy:

  • kursy obsługi smartfonów,
  • darmowy internet na każdym osiedlu,
  • wolontariuszki-wnuczki do pomocy w wysyłaniu zdjęć za pomocą aplikacji MAM?
A swoją drogą to nie wiem, dlaczego teraz organizuje się "warsztaty" a nie "kursy" lub "szkolenia". Czym się różnią te słowa? Czasami, jak czytam niektóre teksty, to czuję się jak noworodek, który dopiero uczy się mówić. Język tych tekstów jest jakby nie mój. Jeśli chodzi o skrót MAM, to mogę się założyć, że go nie znacie.

Rozszyfrowanie skrótów to moja ulubiona zabawa. Jestem dumna, że wiem, że BPS to Biuro ds. Partycypacji Społecznej (dawniej Biuro ds. Współpracy z Organizacjami Pozarządowymi), działające w Urzędzie Miasta. Byłam już w nim cztery razy. Z interpretacją terminu "partycypacja społeczna" miałam na początku trochę kłopotu. Na szczęście jest na ten temat bardzo dużo materiałów w internecie. Na przykład, kliknijcie tutaj: Partycypacja obywatelska oraz tutaj: Słowniczek - partycypacja społeczna.

Trochę gorzej było ze skrótem NGO. Ostatecznie okazało się, że ten skrót nie jest polski tylko angielski od "non government organizations". Trudno zrozumieć, dlaczego nie używa się w języku polskim skrótu OP dla organizacji pozarządowych.

A co to jest MAM? Odpowiedź jest taka: jest to Mobilny Asystent Mieszkańca, kliknijcie tutaj: Mobilny Asystent Mieszkańca. Jest to aplikacja, którą można zainstalować, na przykład, w smartfonie. Dzięki niej w łatwy i szybki sposób możemy poinformować odpowiednie służby Wrocławia o nieprawidłowościach w funkcjonowaniu miejskiej infrastruktury. Zgłoszenia trafiają do Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta, Ekosystemu i Centrum Zarządzania Kryzysowego. Aplikacja działa od września 2016. Tutaj jest film, jak korzystać z tej aplikacji (kliknijcie): MAM - instrukcja. Nawet my "analogowi" możemy z tej aplikacji skorzystać, tylko trzeba mieć ten "internet".

We Wrocławiu działa tzw. jeden numer (71) 777 77 77, kliknijcie tutaj: Info linia Urzędu Miasta. Pod tym numerem konsultanci Urzędu Miasta udzielają od poniedziałku do piątku w godzinach 8-18 informacji we wszystkich sprawach obsługiwanych przez Urząd Miejski Wrocławia. Tutaj jest lista wielu przydatnych numerów telefonów, kliknijcie: Numery telefonów alarmowych, infolinie itp. Telefony to coś, co my "analogowi" lubimy.

Kto z Was, kochani seniorzy, już z tych możliwości korzystał? Ja jeszcze nie. Ale kto wie - może skorzystam. Wrocław stara się być miastem przyjaznym nam mieszkańcom. Chce z nami rozmawiać. Zatem koniecznie zaglądajcie regularnie na portal partycypacji społecznej, kliknijcie: Wrocław rozmawia. Aktualnie we Wrocławiu toczy się dyskusja nad Strategią (rozwoju Wrocławia) 2030, kliknijcie: Strategia 2030.